Facebookowy profil nadleśnictwa, w którym pracuje śledzi 280 tys. osób.
W swoich niesamowitych, kręconych z ręki filmach Pan Kazimierz obserwuje bieszczadzkie niedźwiedzie, wilki i żubry. Spokojnym, niskim głosem człowieka, który całe życie spędził w lesie, w nieodłącznej futrzanej czapce komentuje wschody słońca na swoich ukochanych przełęczach, śledzi zachowania ptaków, pokazuje ślady po dawnych mieszkańcach regionu.
Jego koledzy i koleżanki z klasy rozjechali się po świecie. Jeden z nich został aktorem, inny – marynarzem. Pan Kazimierz zdecydował się jednak pójść w ślady taty i zostać zawodowym leśnikiem.
Bieszczady, jakie znał z dzieciństwa były o wiele mniej dzikim miejscem niż dziś. Znalezienie tropów niedźwiedzia było rzadkością, ludzie z okolicznych wiosek przekazywali sobie takie informacje pocztą pantoflową jak niewiarygodną plotkę.
W całych Bieszczadach żyło wtedy niespełna 20 niedźwiedzi. Dziś jest ich przeszło 200, a populacja dziko żyjących żubrów przegoni niedługo ich najsłynniejszą ostoję w innym zakątku Polski – Puszczy Białowieskiej.
Dla nas brzmi to jak niesamowita historia z końca świata, dla Pana Kazimierza las to codzienność. Spędza w nim kilkaset dni w roku. Zna jego topografię, tak jak my znamy ulice naszych miejscowości. Zna trasy, po których poruszają się dzikie zwierzęta (zawsze te same!) tak jak Wy znacie drogi łączące Wiedeń z Grazem czy Zurych z Bazyleą.
o publikacji filmu w internecie wylała się fala sprzecznych opinii – jedni byli wzruszeni postawą leśnika, inni ganili go za ingerencję w prawa natury. Powodowała mną empatia – mówi Pan Kazimierz. Krzyk wyrwał się z jego piersi mimowolnie. Nikt nie może powiedzieć z całą pewnością, co sam zrobiłby w takiej sytuacji – dodaje.
Posypały się lajki. O prawa autorskie do niepozornego, amatorskiego filmu, w którym przez pierwszą połowę właściwie nic się nie dzieje, zwracano się do Pana Kazimierza z pięciu krajów. Kolejne nagrania, w których nasz bohater pieszczotliwie woła do bieszczadzkich niedźwiedzi imionami takimi jak „Grzesiu” czy „Leszek”, wywołując ich wyraźne reakcje, ugruntowały famę „człowieka, który rozmawia z niedźwiedziami”. We współpracy z kamerzystą Marcinem Sceliną powstała seria książek o „najsłynniejszym polskim leśniku”.
Pan Kazimierz pozostał jednak przede wszystkim tym, kim jest – człowiekiem, który kocha przyrodę i kocha swoją wiedzą dzielić się z innymi. W rozmowie z nami od razu rezygnuje z grzecznościowych formułek i przechodzi na „ty”. Zależy mu na tym, żeby pokazywać inne Bieszczady – te mniej turystyczne, oddalone od głównych szlaków. Robi to niestrudzenie i z niezwykłą skromnością, właściwą być może najbardziej ludziom, którzy dobrze znają swoje miejsce w świecie – i po prostu je lubią.
Profil na Facebooku Pana Kazimierza