Maleńki region w Sudetach Środkowych, w którym mieszka Marcelina ma zaledwie ok. 1600 km² powierzchni, czyli trochę więcej niż Hong Kong i trochę mniej niż najmniejszy w Austrii land Vorarlberg.
Znajdziecie tu jednak tajemnicze góry ze skalnymi labiryntami jak na Dzikim Zachodzie, największe twierdze górskie w Europie, średniowieczne kamienne mosty, zachwycające uzdrowiskowe wille rodem z Grand Budapest Hotel, tereny narciarskie i wspinaczkowe czy przełomy rzek idealne na pontonowe spływy. Trochę tak, jakby cały kraj z jego atrakcjami spakować do małej szklanej kuli.
Niedługo po wojnie taki lokalny patriotyzm nie był tu jeszcze powszechny – nowi polscy mieszkańcy nie wiedzieli, jak długo będą mogli zostać w przyłączonych prowincjach.
W powietrzu wyczuwało się zawieszenie, a pierwsze pokolenia nie zawsze chciały tworzyć głębsze relacje ze swoimi nowymi małymi ojczyznami. Magia pełnej pokutnych krzyży „Krainy Pana Boga” okazała się być silniejsza, a i nowe pokolenia spojrzały na ten piękny zakątek Europy zupełnie inaczej. .
U Marceliny było inaczej od początku. Wychowana przy opowieściach zakochanego w regionie dziadka, w dzieciństwie pożerała książki z jego domowej biblioteczki.
Pokazywała zdjęcia ze swoich stron zachwyconym kolegom i koleżankom z roku, którzy o Polsce nie wiedzieli nic (albo wiedzieli tyle, że mieszkają tu niedźwiedzie).
Wróciła – i postanowiła dzielić się swoją wiedzą o tej wyjątkowej krainie zawodowo.
Wiele z miejsc, które odwiedza ze swoimi grupami stało się już w ostatnich latach popularne. W Górach Stołowych jest chociażby skała w kształcie czaszki, która jest już popularnym celem wycieczek i pozuje do setek selfie. Ale dalej są tutaj takie zakątki, które Marcelina ma praktycznie na wyłączność.
Jadąc na północ, trafimy do potężnego, rewitalizowanego zamku w Gorzanowie gdzie możemy przechadzać się po komnatach z masywnymi barokowymi stiukami. Zawracając, znajdziemy się w Bystrzycy Kłodzkiej, górującym nad okolicą malowniczym miasteczku ze zwartą, zabytkową zabudową.